Ciekawa Kuchnia na swoim!

Ck

Drodzy czytelnicy!

Od teraz ciekawa kuchnia jest dostępna pod adresem: http://www.ciekawakuchnia.pl !

Co nowego:

– łatwiejszy do zapamiętania adres

– nowa szata graficzna

– integracja z facebook (komentarze, polubienia) – innymi slowy – jeśli korzystacie z FB możecie śmiało komentować bez potrzeby dodatkowego logowania się, czy rejestracji.

– automagiczny przycisk służący do dodawania składników potraw do aplikacji Listonic (do list zakupów) jednym kliknięciem!

– każdy post opublikowany na Ciekawej Kuchni, pojawi się tez automatycznie na naszym profilu na Facebooku.

Wszystkich z Was, którzy śledzą nasz blog, zapraszamy do śledzenia go pod nowym adresem.

Poza tym warto zostać naszym fanem w aplikacji Facebook.

Aleksandra i Waldemar

Zielona tarta

Zielona tarta

Proszę nie regulować odbiorników, tarta jest zielona!

Składniki:

  • płat ciasta kruchego którym wyłożymy naczynie do tarty
  • duże opakowanie śmietany 18%
  • 2 jajka
  • pęczek szparagów – u mnie białe
  • 150g wędzonego łososia
  • 50g sera pleśniowego – u mnie Lazur
  • 2 ząbki czosnku
  • łyżka zielonej herbaty w proszku
  • kilka listków bazylii do dekoracji
  • łyżka mąki
  • świeżo mielony pieprz

Rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Formę do tarty wyklejamy ciastem. Ciasto nakłuwamy widelcem.  Formę a ciastem wykładamy papierem do pieczenia i obciążamy np. ziarnami fasoli, lub soi (ja używam własnie soi) – lub porcelanowymi kuleczkami do tego stworzonymi :)  Ciasto pieczemy 15 min, następnie usuwamy papier z wypełnieniem i pieczemy kolejne 10 min.  Po tym czasie formę wyjmujemy z piekarnika i studzimy.

Szparagi gotujemy w osolonym wrzątku ok. 4 min. Odcedzamy, studzimy. Od szparagów odcinamy główki i zostawiamy w całości a pozostałe części blendujemy ze śmietaną, jajkami, czosnkiem, herbatą i pieprzem na gładką, zielona masę. NIE SOLIMY! Łosoś i ser powinny wystarczyć jako źródła słonego smaku.

W naczyniu z ciastem układamy szparagi, kawałki łososia i pokruszony ser pleśniowy. Następnie całość zalewamy zieloną masą, dekorujemy bazylią i wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni na 40-45 min.

Dajemy tarcie wystygnąć i stężeć, po czym podajemy z lampką białego wina.

 

Smacznego!

Leniwe

Leniwe

Im mniej mąki, tym lepsze leniwe!

Składniki:

  • 1/2 kilograma dobrego twarogu
  • szklanka mąki pszennej + ok 1/3 szklanki do podsypywania
  • 2 jajka
  • 2 łyżki masła
  • łyżka bułki tartej
  • 2 łyżeczki cukru

Twaróg ucieramy z żółtkami, z białek ubijamy pianę. Do twarogu najpierw dodajemy mąkę, następnie białka i wyrabiamy mocno klejące się ciasto.
Ciasto wykładamy na solidnie podsypaną stolnicę i formujemy delikatnie wałki które następnie lekko spłaszczamy.

Następnie wałki kroimy na kluski i wrzucamy partiami na wrzącą wodę, gotując do czasu, aż wypłyną na wierzch. Leniwe podajemy z masłem i usmażoną na nim bułką tartą, oraz cukrem.

Smacznego!

Tarta Bolońska

Tarta Bolońska

Składniki:

  • 350g mielonego mięsa wołowego
  • 50g pancetty, boczku lub bekonu
  • 100ml czerwonego wina
  • po pół łyżeczki oregano, bazylii
  • szczypta suszonego lubczyku
  • puszka pomidorów (najlepiej krojonych)
  • 2 ząbki czosnku
  • 1 średnia cebula
  • 2 łyżeczki koncentratu pomidorowego
  • 50g tartego parmezanu
  • sól
  • pieprz
  • duże opakowanie śmietany 18%
  • 2 jajka
  • płat ciasta kruchego wystarczający aby wymościć formę do tarty
  • jeden jędrny pomidor

Cebulę siekamy dość drobno i smażymy na rozgrzanym oleju aż się zeszkli. Dodajemy przeciśnięty przez praskę czosnek a potem pokrojony w drobną kosteczkę boczek/bekon/pancettę. Po ok 5 min dodajemy mięso mielone i smażymy aż zbrązowieje. Następnie dodajemy pomidory z puszki wraz zalewą – jeśli mamy całe, to kroimy je mniejsze cząstki. Dosypujemy ziół i wlewamy wino i całość dusimy 40 min na małym ogniu.

W między czasie rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Formę do tarty wyklejamy ciastem. Ciasto nakłuwamy widelcem.  Formę a ciastem wykładamy papierem do pieczenia i obciążamy np. ziarnami fasoli, lub soi (ja używam własnie soi) – lub porcelanowymi kuleczkami do tego stworzonymi 🙂 Ciasto pieczemy 15 min, następnie usuwamy papier z wypełnieniem i pieczemy kolejne 10 min.  Po tym czasie formę wyjmujemy z piekarnika i studzimy.

Gdy nasz sos boloński dochodzi, a ciasto stygnie zabieramy się za farsz śmietanowy. To akurat łatwiejsza cześć całego przepisu. Śmietanę, jajka z dodatkiem soli i suszonego oregano miksujemy aby się połączyły.  Formę z ciastem wykładamy sosem bolońskim, a następnie wlewamy powoli farsz śmietanowy. Na wierzchu układamy delikatnie plastry pomidora, posypujemy parmezanem i wstawiamy do piekarnika na min 30 min. Tarta powinna się dobrze zarumienić i być zwarta.

Możemy ją oczywiście konsumować, gdy tylko się upiecze, ale lepsze efekty osiągniemy gdy ją po upieczeniu wystudzimy, a następnie pokroimy i podgrzejemy.  Dzięki temu ograniczymy ryzyko że nam się tarta rozpadnie.

Tartę podajemy z lampka ulubionego wina.

Smacznego!

 

 

 

Mule w białym winie

Mule

Składniki na dwie osoby:

  • 1kg świeżych muli ze sprawdzonego źródła
  • łyżka masła
  • łyżeczka oliwy
  • 1 mała, lub połówka dużej, czerwonej cebuli
  • 1/2 litra dobrego białego wina
  • bagietka

Odpakowujemy mule i wrzucamy do pustego zlewu. Nie płuczemy! Za pomocą ostrego nożyka czyścimy muszle z wodorostów i innych rzeczy które do nich przywarły. Od razu pozbywamy się muszli które są pęknięte. Muszle otwarte pukamy lekko (lub ciut mocniej) i obserwujemy czy się zamkną. Jeśli nie, to idą wyrzucenia. Trzeba dać im chwilę do namysłu, więc nie wyrzucajmy od razu 🙂
W garnku rozpuszczamy masło z oliwą, następnie dodajemy poszatkowaną w piórka cebulę i szklimy ja aż stanie się miękka. Następnie dolewamy wino i gotujemy aż zacznie wrzeć. Muszle przekładamy na durszlak i szybko opłukujemy pod zimna wodą, po czym wrzucamy je go wrzącego wina, przykrywamy i gotujemy ok 5 min. W między czasie włączamy idealnie dobraną muzykę.

 

 

Kroimy bagietkę, szykujemy wazę, lub coś podobnego do muli (możemy też podać w garnku), nalewamy wino do kieliszków. Podajemy mule i zaczynamy ze smakiem pałaszować, maczając bagietkę w wywarze. Muszle, które nie otworzyły się w czasie gotowania wyrzucamy.

Smacznego!

PS. Podobno mule to doskonały afrodyzjak!

Róża wśród golonek

Golonka

Takim mianem określiła moją golonkę koleżanka Marta, ujrzawszy zajawkowe zdjęcie na FB.

Składniki:

  • dorodna golonka
  • listek laurowy
  • łyżeczka ostrej papryki
  • 2 łyżeczki łagodniej papryki
  • łyżeczka kminu rzymskiego (cumin)
  • 4 ząbki czosnku
  • 4 ziarna ziela angielskiego
  • łyżka soli
  • 2 łyżki miodu
  • pół łyżeczki kurkumy
  • pół łyżeczki imbiru
  • 3 łyżki sosu sojowego
  • łyżeczka sosu Worcester

oraz spryskiwacz z osoloną wodą.

Wybierając golonkę sprawdzamy dokładnie, czy jest ona dobrze oczyszczona i opalona – oszczędzi nam to czas i średnio fajne zajęcie, jakim jest opalanie golonki.
Nie patrzmy na to czy jest tłusta – każda jest 🙂

A teraz do rzeczy. Są dwie szkoły przygotowania golonki. Pierwsza głosi, aby golonkę gotować ok 2h, i piec godzinę. Druga mówi że gotować należy krócej, a dłużej piec.
Przygotowując powyższą „różę” wypośrodkowałem te dwie metody, golonka była wiec gotowana 1,5h i tyle samo pieczona. Oczywiście zarezerwujcie sobie więcej czasu, z racji tego, ze golonkę trzeba też wystudzić przed pieczeniem.

Golonkę najlepiej zaprawić na dzień przed planowanym pieczeniem. W tym celu mieszamy wszystkie suche składniki marynaty, łączymy z sosem sojowym Worcester, miodem i czosnkiem w blenderze. Następnie za pomocą pędzelka lub ręcznika papierowego smarujemy golonkę cienko marynatą (bez soli) i zostawiamy w lodówce na min 12h. Rozgrzewamy osoloną wodę w garnku i dodajemy do wody ziela angielskie i listek laurowy, i gotujemy golonkę przez 1.5h. Po odcedzeniu golonkę studzimy – najpierw w temp. pokojowej, następnie w lodówce. Gdy już będzie zimna, przechodzimy do nacinania skóry – najlepiej w gruba kostkę, dzięki czemu będzie urodziwa i lepiej się wytopi. Po nacięciu skóry golonkę smarujemy obficie pozostała marynatą i wstawiamy go rozgrzanego do 180 stopni. Co 15-20 min spryskujemy golonkę osoloną wodą, dzięki czemu będzie bardziej chrupiąca. Jeżeli chcemy uzyskać bardzo chrupiącą, to przed pieczeniem należy ją obsmażyć w gorącym oleju lub smalcu. Ja nie polecam tej metody, uważam że golonka traci na tym, ale jak wiadomo – co kto lubi 🙂

Golonkę podajemy… na właśnie. Generalnie najlepiej podać ja z chrzanem, ale jeśli ktoś z Was nie jada chrzanu tak jak ja, to polecam ostrą musztardę, ogórki kiszone i kromkę domowego chleba żytniego na zakwasie. Idealnym uzupełnieniem będzie kufel zimnego, ulubionego piwa.

Smacznego!

Relacja z imprezy „Żarcie na Kółkach”

Żarcie na kółkach

W ubiegłą niedzielę ekipy Ciekawej Kuchni, CookEat.pl oraz osoby niezrzeszone w żadnej ekipie gościły na imprezie: Żarcie na Kółkach.

Wszystko zapowiadało się doskonale – mnogość atrakcji, piękna pogoda, wspaniała lokalizacja,  nad tym co się ostało z bulwarów wiślanych, w pobliżu Mostu Poniatowskiego. Już z mostu zauważyliśmy pokaźną liczbę food-trucków w połączeniu z niewyobrażalną liczbą amatorów ulicznego jedzenia, stojących w naprawdę długich kolejkach. Uznaliśmy że za dobrym jedzeniem trzeba postać i ruszyliśmy w tłum.

Żarcie na kółkach

Przy akompaniamencie housowego,  głośnego dudnienia, które uniemożliwiało spokojną konwersację, ustaliliśmy, iż chcąc spróbować większej ilości specjałów, musimy się rozdzielić i stanąć w kilku kolejkach. Okazało się to bardzo dobrym pomysłem

Wybór padł na piwo, burgery, tacosy, makarony oraz kołacze na deser.

Żarcie na kółkach

Ustaliliśmy ze zamówimy, odbierzemy i spotkamy się nad Wisłą celem konsumpcji.

Tyle teorii.

W praktyce nasza oś czasu mocno się rozciągnęła i wyglądało to mniej-więcej tak:

Piwo-makaron-piwo—tacosy-kołacze————————————————-burgery.

Obsługa wielu food-trucków absolutnie nie była w stanie sprostać zbieraniu i realizacji zamówień. Powodowało to sporo frustracji, ale trzeba przyznać że większość kolejkowiczów stała kulturalnie i pokornie, czekając na swoje upragnione dania.

Żarcie na kółkach

Na burgery czekało się średnio 1.5h. Bywało też tak, że osoby czekające godzinę aby coś zamówić!, dowiadywały się że nie mają już po co stać, gdyż np. mięso się skończyło. I nie był to schyłek imprezy, tylko ok. 2h po oficjalnym rozpoczęciu. Czasem długie kolejki powodowali sami kupujący, ustawiając się do jednego stanowiska (po piwo), gdy były dostępne dwa.

Żarcie na kółkach

Ze wszystkiego, czego udało nam się spróbować, najlepsze wrażenie pozostawiły ciacha. Miały też najlepszą relację cena-jakość.

Żarcie na kółkach

Reasumując: Idea imprezy była szczytna, lokalizacja i wybór jedzenia doskonały. Niestety popularność imprezy zdecydowanie przekroczyła możliwości serwujących jedzenie, i mimo że niektórzy ratowali się wysyłając pomoc do sklepu po pomidory, lub robiąc skruszone miny, to slow-food zamienił się w very-very-slow-food.

Ale na kolejny tego typu event na pewno się wybierzemy. Z kanapkami 🙂

Pomidory śniadaniowe

Pomidory

Idealne na śniadanie, łatwe i szybkie do przygotowania.

Składniki na 4 takie jak na zdjęciu:

  • 4 duże i jędrne pomidory – najlepiej malinowe
  • 4 plasterki szynki parmeńskiej lub Serrano
  • 4 duże jajka
  • sól
  • pieprz
  • szczypta lubczyku
  • łyżeczka posiekanego szczypiorku

Piekarnik rozgrzewamy do 200 stopni.
Pomidory myjemy, odkrawamy wierzchy i ostrym nożem delikatnie wycinamy miąższ ze środka. Następnie pomidora solimy, pieprzymy i dodajemy szczyptę lubczyku. Wykładamy w środku plasterkiem szynki i wbijamy jajko, które również doprawiamy pieprzem i solą.
Pieczemy 20 min, posypujemy odrobiną szczypiorku i podajemy z tostami.

Smacznego!

Pulled Pork

Pulled Pork

Pulled Pork nie posiada idealnie pasującej polskiej nazwy. Czasem nazywa się go „peklowaną wieprzowiną”, co oddaje tylko cześć prawdy. Owszem, jest to wieprzowina i jest ona peklowana, ale tak samo jest z każdą szynką. Wersja pt. „szarpana świnia” też nie jest najlepsza – choć bliższa sensowi tego dania. Tak czy inaczej – to banalne do przygotowania danie pieczemy 12h, i najlepiej robić to w nocy lub pod nasza nieobecność, gdyż zapachy doprowadzą nas do szału 🙂

Składniki:

  • Łopatka wieprzowa (min 1,5kg, najlepiej ok 1,8-2.0kg)
  • 2 łyżki oliwy
  • 2 łyżeczki kminu rzymskiego
  • 2 słodkiej papryki
  • 1 łyżeczka chilli
  • 2 łyżeczki czosnku granulowanego
  • 2 łyżeczki granulowanej cebuli
  • ok. 1/5 łyżeczki soli
  • szklanka wody
  • opcjonalnie łyżka brązowego cukru
  • 2 listki laurowe

Suche składniki marynaty mieszamy ze sobą. Miksujemy wodę, oliwę i połowę mieszanki przypraw. Opcjonalnie można dodać brązowy cukier.  Na spód naczynia w którym będziemy marynować mięso wrzucamy dwa listki laurowe, wkładamy mięso i zalewamy marynatą. Wstawiamy do lodówki na ok. 12h.
Mięso wyjmujemy z zalewy i układamy w brytfance lub naczyniu żaroodpornym. Jeżeli na którejś ze stron jest wyrażna warstwa tłuszczu to wystawiamy tą stronę na górę. Pozostałą mieszankę przypraw wmasowujemy w mięso. Wstawiamy do piekarnika rozgrzanego do 100 (słownie stu) stopni na 12h. Jeżeli po 11h mięso jest nieco blade, to możemy na ostatnie 30 min użyć grill wbudowany w piekarnik.

Po upieczeniu dajemy wieprzowinie odpocząć ok 10 min, po czym rozciągamy (pulling) mięso na włókna za pomocą dwóch widelców.

Serwujemy z pieczywem, sosem z majonezu i zielonego pieprzu oraz konfiturą z karmelizowanej cebuli.

Smacznego!

Relacja z konkursu pomiędzy CookEat.pl a CiekawaKuchnia

Konkurs

Mistrz może być tylko jeden… kierując się tą maksymą dwie gwiazdy warszawskiej, kulinarnej blogosfery stanęły w szranki, bijąc się o uwielbienie mas, poważanie w świecie oraz o trofea ze szczerego złota i brązu. Anna versus Waldemar, CookEat.pl vs Ciekawa Kuchnia.

Pojedynek Tytanów!!!!

Pewnego gorącego, czerwcowego popołudnia, siedząc nad nieludzką ilością nalewek o mocy łącznej ponad 80% Anna wyzwała na pojedynek kulinarny Waldemara. Maciej – duchowe, fizyczne oraz każde inne wsparcie Anny – stwierdził, że to świetny pomysł. Ja im przyklasnęłam i stwierdziłam, że jak wytrzeźwieją to pewnie zapomną. Ale nie zapomnieli!!! Od tamtego dnia rozpoczęły się gorączkowe przygotowania, tajemne spotkania, gotowanie próbne, testowanie, odmierzanie, mieszanie oraz ogólna dyskusja nad składnikami, sensem życia, wyższością mięsa nad rybą oraz silnika benzynowego nad dieslem. Ustalono, iż podane zostaną: przystawka na zimno, przystawka na ciepło oraz danie główne.

Mężem zaufania powołany został Tomasz, i to do niego obie strony przesłały, w dniu pojedynku, we wczesnych godzinach porannych dokładny spis potraw. Zadaniem Tomasza było również, poza przygotowaniem kart do głosowania i późniejszym zliczaniem punktów, dobranie win do każdej potrawy.

Konkurs

W dniu pojedynku stawiliśmy się (skład Ciekawej Kuchni) w mieszkaniu Ani i Maćka, z całym dobytkiem kuchennym spakowanym w siatki oraz torebki. Warsztat pracy był już przygotowany, ognie płonęły pod kuchnią, a piekarnik ział żarem i sypał iskrami. Zgromadzono wielką ilość porcelany oraz kieliszków – oceniających było 6 osób, więc pojedynkujący się musieli przygotować i wydać każdorazowo po 6 porcji degustacyjnych. Przygotowano stół przykryty koronkowym obrusem – wydzierane, papierowe kolorowe podkładki pod talerze – goście zgromadzili się w salonie i oblegli kanapę, a kucharze zabarykadowali się w kuchni. Rozmowa toczyła się wartko, wszyscy bawili się świetnie…  i wtedy wjechało 1 danie konkursowe.

Konkurs

Przygotowane przez Anię Gazpacho z grzankami czosnkowymi – uczta dla oka (ten kolor!), oraz dla podniebienia. Chłodne jak strumyk górski, kremowe jak najlepszy jedwab. Do tego, mianowany tymczasem Podczaszym Tomasz, podał schłodzone Estate Cavva Campos De Estrellas Brut. Sędziowie zasiedli, zjedli, porobili notatki i chrząkaniem dal znak do podania kolejnej przystawki. Tym razem Waldemar podał sałatkę z owoców morza i rucoli – ośmiorniczki, mule, rucola, owoce kaparów oraz niebiański sos. Skropić to jeszcze cytryną i jest przepis na sukces. Podczaszy pospieszył z Soave Fontana Tenuta Sant Antonio rocznik 2012 i goście przystąpili do konsumpcji a potem do oceniania. Krótko po owocach morza na stół wjechała 2 przystawka Waldemara – francuski krem cebulowy w towarzystwie truflowej bagietki. Podczaszy czaił się już z butelką cudownie chłodnego Riesling Gewurztraminer Binz Bratt 2010.

Konkurs

Tak jak wspomniałam wyżej, pojedynkujący się kucharze zobowiązali się do wydawania porcji degustacyjnych, ale po zjedzeniu 3 przystawki wszyscy zdaliśmy sobie sprawę, iż porcje degustacyjnymi nie były wcale. Na polską modłę i zgodnie ze starą maksymą ” Gośc głodny, to Gość niezadowolony” Ania oraz Waldemar karmili nas szczodrze i mocno. Poprosiliśmy o krótką przerwę, co pozwoliło pojedynkującym się wyjść na chwilę z kuchni wypić wina z gośćmi. Nie minęło wiele czasu jak pogalopowali znów do kuchni twierdząc, że wzywają ich potrawy. Lekko zaniepokojeni goście – w tym upale, kiedy potrawa mówi, znaczy, że może być lekko nieświeża – zasiedli za stołem i popijając winko czekali na dalszy rozwój wypadków. 2 przystawka Ani przybyła w porcelanowej wazie, zamkniętej na głucho i stanęła na środku stołu. Tomasz ruszył do piwnicy i w naszych kieliszkach pojawiło się ponownie Soave Fontana Tenuta Sant Antonio rocznik 2012. Na talerzach pojawiły się Mule a’la Marinara i ochom i achom nie było końca. Zajadając się mulami i pijąc 4 kieliszek wina oddawaliśmy się dyskusjom na tematy głębokie oraz śmiałe. Więc kiedy nagle dyskusja zeszła na porno, a wszyscy uświadomiliśmy sobie, że właśnie pochłonęliśmy 2 kilo muli (afrodyzjak, afrodyzjak!!!) Maciej musiał przynieść z kuchni wiatrak, aby schłodzić trochę obecnych.

Podczaszy zrobił rundkę z chłodnym winem i jakoś udało się sytuacje opanować tym bardziej, że tuż za rogiem czaił się Waldemar ze swoim daniem głównym w postaci kotlecików jagnięcych ze szpinakiem skropionym sosem z oliwy i smażonego czosnku,  serem kozim oraz szafranowym kuskusem z rodzynkami. Podczaszy nalał nam w kieliszki bordowego Campos de Luz Ciranza 2010 i zaczęło się obgryzanie kości. Pomimo dużej ilości zjedzonych specjałów, oraz wypitego już wina talerze zostały oczyszczone i wylizane – za wyjątkiem kuskusu, który okazał się niewypałem i został pominięty w konsumpcji.

Konkurs

Anna pokrzykiwała do nas z kuchni, iż jej potrawa główna „dochodzi”, więc uspokojeni rozsiedliśmy się znów na kanapie oraz podłodze i wróciliśmy do dyskusji na tematy życiowe lub mniej życiowe, ale tak samo przyjemne. Kotleciki cielęce z puree marchewkowym oraz puree kukurydzianym wraz ze szpinakiem z rodzynkami, jako danie główne Ani podzieliła degustujących na 2 obozy – jedzących mało wypieczone mięso, oraz twierdzących, że mięso się na nich gapi i wyjadających za to bezwstydnie puree kukurydziane prosto z garnka, w kuchni.

Konkurs

Polało się czerwone jak krew Monte del Fra Corvina Veronese IGT 2009 i nastroje się nieco uspokoiły, co pozwoliło Tomaszowi porzucić rolę Podczaszego na rzecz Męża Zaufania i po zebraniu kartek z punktacją zaszyć się w kuchni z celu podliczenia głosów. Podkreślić należy fakt, iż jako Podczaszy nie żałował on wina podczas jego rozlewania, więc liczenie szło dość długo. W tym czasie Aleksandra, która wzięła na siebie kwestię przygotowania deseru dzieliła tartę z owocami sezonowymi na 8 równych części i starała się podsłuchać wynik. Wyniku nie podsłuchała, tartę podała i podczas gdy goście, pomrukując z zadowolenia, pochłaniali słodkie ciasto z kuchni wyłonił się Mąż Zaufania, aby ogłosić wynik. Przewagą 4 punktów – przy skali 70 punktów maksymalnie za całość – wygrał Waldemar!

Ciekawa Kuchnia odniosła wspaniałe zwycięstwo, i podczas gdy przegrana Cookeat obiecywała rewanż i zapewniała, że z Waldemarem przegrać to jak wygrać, zostały wręczone statuetki i puchary oraz nabyty przez Męża Zaufania wspaniały Likier Różany. Zmęczeni, ale niezwykle zadowoleni Ania i Waldemar zapozowali do wspólnego zdjęcia.

Tytuł Mistrza Kuchni 2013 powędrował do Waldemara.

Konkurs

Szczególne podziękowania za pomoc w doborze win należą się Winestory z Alei KEN na Ursynowie http://www.winestory.pl/

PS. Jest to nasz mały jubileusz. 100 post na Ciekawa Kuchnia!